wtorek, 4 lutego 2014

Moje maratony




Przebiegłam trzy maratony: jeden w Poznaniu w  2009 roku oraz dwa w Warszawie w 2010 i 2011. Po przerwie na ciążę i odchowanie dziecka w kwietniu tego roku chciałabym znów zmierzyć się z 42 kilometrami.

Siłą rzeczy wspominam sobie przebiegnięte maratony…



Pierwszy

Gdy przypominam sobie swój pierwszy maraton, nie mogę wyjść ze zdziwienia, że byłam taka głupia. Mieszkam w Warszawie, ale wystartowałam w Poznaniu, bo akurat byłam na jakimś festiwalu. Miałam za sobą cały dzień w samochodzie. Wieczorem przed biegiem wypiłam jedno piwo i położyłam się późno spać. Rano na śniadanie zjadłam jedynie jogurt.

Trenowałam, owszem. Ale powyższe błędy były karygodne. W dodatku totalnie przeceniłam swoje możliwości. Byłam przekonana, że przebiegnę w 4 godziny, no może 4:15. Zaczęłam więc o wiele za szybko. Pierwsze 10 km przebiegłam w 53 minuty. Później zwolniłam i znacznie. Kolejne 10 km jakoś jeszcze przeszło. Ale druga połowa to były katusze. Skończyłam bieg w coś około 4:45.

To była duża nauczka. Nabrałam szacunku do tego dystansu. Zaczęłam bardziej przyglądać się swojemu organizmowi.

 

Drugi i trzeci

Startując w drugim maratonie wiedziałam, że o 4 godzinach mogę co najwyżej pomarzyć. Biegłam równym tempem. Wyszło mi około 4:20 i czułam się sto razy lepiej niż p pierwszym maratonie. Trzeci maraton był podobny do drugiego. Trochę się przeliczyłam co prawda, ale niewiele. Chciałam pobiec w tempie 6 min/km i dobiec z wynikiem około 4:12. Wyszło chyba 5 minut więcej. Ale co innego spóźnić się 5 minut, a co innego: 40!

Czwarty?

W kwietniu mam zamiar wziąć udział w kwietniowym maratonie w Warszawie. To jest cel główny moich treningów. Założenie jest takie, by złamać 4 godziny.

Zostało ciut ponad 2 miesiące. Ale coraz bardziej się denerwuję, czy to nie będzie zbyt duże wyzwanie. Pożyjemy (pobiegamy), zobaczymy. Najważniejsze, żeby rozłożyć równo siły i nie „umierać” przez drugą połowę biegu. No i nie robić głupich błędów. Wyspać się i zjeść porządne śniadanie.

4 komentarze:

  1. Na pewno się uda! Będę trzymała kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki i to mocno! A biegniesz wcześniej połówkę?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo za kciuki :)
    Nie, nie biegnę Warszawskiej Połówki, bo to dla mnie zbyt mały odstęp czasu.

    OdpowiedzUsuń