sobota, 30 sierpnia 2014

Bieszczady i Beskid Niski czyli obóz wakacyjno-treningowy

Bieszczady to są w ogóle strasznie niebezpieczne góry. Za każdym razem, gdy tu przyjeżdżamy zaczynamy snuć plany o tym, jak to wszystko w Warszawie rzucimy i przeniesiemy się właśnie tu. Jak wracamy to zaliczamy małą depresyjkę, a po kilku dniach warszawski wir obowiązków znów nas wciąga - aż do kolejnego wyjazdu w Bieszczady.
Wsi spokojna, wsi wesoła...

Bieszczady - tutaj wolniej płynie czas...
Ale póki co, biegam górskimi ścieżkami wyobrażając sobie, że to moje sąsiedztwo. Biega się tu super. Powietrze rześkie, chłodne i soczyste. Widoki zupełnie nowe. W Bieszczadach wbiegam na Okrąglik – dwugodzinna przebieżka. I zaliczam kilka krótkich biegów. Poza tym są spacery z wózkiem i nieco dłuższe wycieczki z Zosią w nosidle.
Bieg z przeszkodami - przez łopian
Na szczycie Okrąglika
Na jednej z wycieczek
Odpoczynek w czasie wędrówki

Po kilku dniach przenosimy się w Beskid Niski. Chociaż ceny działek są tu jeszcze niższe niż w Bieszczadach – opuszcza nas powoli chęć wyrwania się z miasta. Uff  Można się skupić na normalnym odpoczywaniu… Oczywiście poza spędzeniem czasu z rodziną, jednym z celów jest poznanie trasy biegu Ultrałemkowyna, który odbędzie się pod koniec października właśnie w Beskidzie Niskim. Ale o tym w kolejnym wpisie. 
Cerkiew w Chyrowej - tu będzie start Ultrałemkowyny


1 komentarz: