Zośka urodziła się 22 marca. "Się" urodziła to interesujące stwierdzenie, przynajmniej w naszym przypadku, kiedy to dziecko broniło się rękami, nogami, a przede wszystkim głową przed wyjściem na świat. Po dobie prób lekarze zrobili mi cesarskie cięcie, przy okazji którego okazało się, że Zośka miała tak odwróconą głowę, że za nic nie urodziłabym jej naturalnie.
Wymęczyłam się okropnie i przyznam, że było to dla mnie zaskoczenie. Po zupełnie bezproblemowej ciąży przypuszczałam, że mój organizm bez problemu poradzi sobie z porodem. Ale życie bywa zaskakujące i nie wszystko do końca od nas zależy.
Grunt, że z Zosią jest wszystko ok, dostała 10 punktów w skali Apgar. I choć urodziła się niewielka (3030 gramów) to szybko rośnie (w 12 dniu życia ważyła już 3370 gramów).
Co do sportu: chociaż do ostatnich dni przed porodem starałam się choćby wyjść na spacer, to na razie jeszcze nie wyszłam z domu (poza wyjściem do lekarza). Po samym porodzie czułam się słabiutko - rana w brzuchu ciągnęła i ledwie mogłam wstać z łóżka. Teraz jednak już trochę nabieram sił. Czekam jeszcze na lepszą pogodę, by zacząć wychodzić na spacery!
Zośka jest przeurocza! Niech rośnie zdrowo, a Tobie życzę powrotu sił :)
OdpowiedzUsuńAsiu trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że niebawem będziecie obie znowu bardzo sportowe. Buziaczki.
OdpowiedzUsuńŚliczna dziewczynka! Super sprawa.
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do biegania :)
Gratuluję! A Zosia - cudna!
OdpowiedzUsuń