wtorek, 17 listopada 2015

Bieg Niepodległości. Pokolenia biegną…

Dwa dni przed biegiem coś łupnęło mi w kręgosłupie i bieg stanął pod znakiem zapytania. Na szczęście organizm ma zdolności samonaprawcze i stawiłam się na linii startu. Ale nie o kręgosłupie chciałam napisać, a o tym, że Bieg Niepodległości był szczególny co najmniej z trzech powodów:

1)    Biegliśmy w trzy pokolenia. Mój tata, Marysia w wózku, no i ja.
To tata zaraził mnie bieganiem. Biegał jeszcze w latach 70-tych, gdy było to w Polsce zupełnie niepopularne, a ludzie na widok biegnącego pukali się w czoło. Kiedyś tacie bieganie szło naprawdę nieźle. Ale nie brał udziału w wielu zawodach, bo po prostu ich praktycznie nie było. Dopiero teraz, może powalczyć o medale. A kto wie, może jak przeskoczy do kategorii M70 to będzie mógł łatwiej wywalczyć jakieś podium?

fot. Kuba

Podejrzewam, że Marysia była najmłodszym uczestnikiem biegu. Co prawda na trasie mijało mnie sporo rodziców z maluchami, ale chyba wszystkie wózki były dla siedzących już dzieci. A Marysi do siedzenia jeszcze daleko. Czy kiedyś moje dziewczyny polubią bieganie i czy pokonają kiedyś 10 kilometrów na własnych nogach?

Dla mnie z kolei była to pierwsza „dycha” po porodzie. Biegło mi się lekko, mimo pchania zwykłego (nie biegowego) wózka. Czas oczywiście daleki od życiówki, ale nie o czas tym razem chodziło. Czy kiedy będę w wieku mojego taty też dam radę przebiec te 10 kilometrów?

fot. Kuba

2)    Listopad, a szczególnie Bieg Niepodległości to dla mnie czas wspomnienia o Staszku. Koledze ze studiów i z biegania. Kiedyś biegliśmy razem na tej trasie. Dla Staszka czas nie zawsze się liczył. Pamiętam, jak kiedyś zającował Kubie biegnąc kilka kroków przed nim i zachęcając do szybszego biegu. Sam pokonałby tę trasę o wiele szybciej.
Teraz na Biegach Niepodległości biega rodzina Staszka; Jego rodzice dzielnie pokonują te 10 kilometrów już od kilku lat. Czas leci. Od kiedy nie ma Staszka urodziły się moje dziewczyny. Pokolenia biegną. A Staszek zawsze zostanie młody.

3)    Bieg Niepodległości to też dla mnie chwila refleksji o historii. Za trzy lata będziemy obchodzić setną rocznicę niepodległości. Niby tak dużo. A jednak to tylko dwa pokolenia temu (mój dziadek urodził się w 1899 roku). Sto lat temu Polski formalnie nie było. Jak będzie za kolejne sto lat? Jak będą wówczas żyły moje prawnuki? W jakim świecie przyjdzie nam wkrótce żyć i co zostawimy naszym dzieciom?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz