środa, 18 listopada 2015

Sportowe Matki cz.1 - Kasia

Z małymi dziećmi, niektóre w ciąży, zapracowane i…zabiegane.
Biegające mamy opowiadają o tym, jak łączą wiele rozmaitych obowiązków z treningami. Zwierzają się z przeciwności, jakie stają im na biegowych ścieżkach. Zdradzają swoje biegowe marzenia i radzą niebiegającym mamom, jak zacząć biegać.
Poznajcie sześć matek biegaczek.  Dziś wywiad z Kasią, a potem pięć kolejnych wywiadów - co drugi dzień!

Kasia – mama dwójki przedszkolaków, prowadzi blog Biegająca Matka 


Jak się zaczęło Twoje bieganie?
Początki biegania miałam dwa. Jeden w 2008 roku, kiedy to jeszcze z narzeczonym postanowiliśmy zacząć biegać i za pierwsze pieniądze zarobione na stażu kupiłam sobie biegowe buty. Było to bieganie nieregularne, w zwykłych dresach a'la Rocky, nie było mowy o startach w jakichkolwiek zawodach, nie było Endomondo i innych cudów na kiju. A potem od 2010 byłam ciągle w ciążach - do stycznia 2013 (w międzyczasie trochę biegałam). I jeszcze w ciąży zapisałam się pierwsze w życiu biegowe zawody. 10 kilometrów 7 tygodni po porodzie. Czyste szaleństwo, które trwa do tej pory.

Na swoim blogu  przyznajesz otwarcie: walczysz z nadwagą. Ale chyba z coraz większymi sukcesami?
Moja waga moją zmorą. Całe życie miałam skłonności do tycia i całe (dorosłe) życie bardzo się pilnowałam z jedzeniem. A w ciążach dałam czadu. "Skoro jestem w ciąży to co sobie będę żałować" -to głupie, wiedziałam to wtedy i wiem to teraz. Po pierwszej ciąży zostało niewiele balastu, za to podczas drugiej dorobiłam się ponad 20 kg gratisu, który nie chciał zejść. Doszły zaburzenia tarczycy i inne choroby metaboliczne związane z gospodarką hormonalną.
Zgubienie ponad 20 kg okazało się wyzwaniem na miarę zdobycia Everestu. Podejść do dietetyków miałam kilka, a może kilka naście. Tak naprawdę do profesjonalisty trafiłam zupełnie niedawno. I powoli, powoli pojawiają się efekty. Po miesiącu, kiedy kilogramy leciały jak szalone, waga stoi i nie chce ruszyć. Ale łapię byka za rogi i nie poddaję się, bo teraz już wiem, że to normalne i trzeba ten okres spokojnie przeczekać.

Udaje się połączyć trening z zajmowaniem się dwójką maluchów?
 Na bieganie zawsze da się wygospodarować czas tak, że nikt nie ucierpi. Biegam przeważnie wieczorami, kiedy wykąpię i położę towarzystwo spać. Kwestia dobrej logistyki. Kiedy biegam, dzieciaki już śpią i właściwie nie ma problemu z połączeniem tego.

Co uważasz za swój największy sukces biegowy?
Sam fakt, że biegam tak długo. Jestem w gorącej wodzie kąpana i obawiałam się, że tak szybko jak zachłysnęłam się bieganiem, tak szybko mi to minie. A to trwa i trwa.

Jakie masz plany biegowe na 2016 rok?
Plany są ambitne. 8 grudnia okaże się czy jedziemy z mężem na majowy Bieg Rzeźnika. Od tego zależy co będzie się działo dalej. Mam plany sięgające 2017 roku i wszystko zależy właśnie od tego, czy zostaniemy wylosowani na Bieg Rzeźnika. Od lat marzy mi się start w Biegu Ultra Granią Tatr, jednak by tego dokonać trzeba zebrać konkretną liczbę punktów w biegach górskich. W 2016 roku zatem będę zbierać punkty, by móc się zakwalifikować na BUGT 2017. Na pewno będę chciała wiosną poprawić życiówki na asfalcie: 10 km i 21 km, i na pewno nie zabraknie mnie w Krynicy na wrześniowym Festiwalu Biegów.

Co byś doradziła matkom, które chciałyby zacząć biegać?

Żeby nie słuchały "dobrych rad" od innych. Żeby metodycznie i spokojnie podeszły do tej aktywności i nie przejmowały się, że na początku ciężko złapać oddech. To minie. I potem będzie fantastycznie. I żeby zaczęły od zakupu stanika do biegania. 

Za 2 dni kolejny wywiad!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz