sobota, 28 listopada 2015

Sportowe Matki cz. 6 - Ala

Ostatni wywiad z cyklu "Sportowe Matki".

Ala - mama przedszkolaka i dopiero co narodzonego malucha, prowadzi blog Ala się ściga



Jesteś superbohaterem (tak piszesz na swoim blogu)? Chyba musisz być. Dwoje dzieci, bieganie i wyjazdy - jak to możliwe do pogodzenia?
Muszę być.  Dobrze powiedziane. Zwłaszcza w chwilach, kiedy totalnie tak się nie czuję. Wszystkie to znamy: piżama do południa, młodsze dziecko płacze pół dnia, starszemu włączam kolejną bajkę, w domu bałagan itd. Staję rozczochrana przed lustrem i mówię „A właśnie, że jestem superbohaterem!”. Działa.
Jak godzę rodzinę z bieganiem? To łatwe. Nigdy nie zapominam, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Dzieci nas naśladują, biorą z nas przykład, uczą się od nas żyć z pasją i być szczęśliwymi. To moja filozofia i tego bardzo mocno się trzymam.
Dodatkowo teraz na urlopie macierzyńskim jest mi dużo łatwiej, 90% mojego czasu poświęcam rodzinie, więc wyrwanie się na godzinkę na trening i zostawienie dzieci pod opieką taty, który spędza z nimi znacznie mniej czasu niż ja, jest rozwiązaniem przynoszącym korzyści nam wszystkim.

Biegałaś w ciąży? Czy odpuściłaś sobie treningi na 9 miesięcy?
Biegałam tylko na początku. Lekarz zalecił mi zmianę wysiłku na łagodniejszy. Od piątego miesiąca ciąży towarzyszyły mi kijki i nordic walking, w który wplatałam krótkie odcinki biegiem. Byłam aktywna do końca ciąży. Na ostatni krótki trening wybrałam się dzień przed porodem. Nie zrezygnowałam też z gór. W siódmym miesiącu ciąży pojechaliśmy w Tatry. Wybieraliśmy oczywiście łagodne szlaki, ale świadomość, że mogę robić to co naprawdę lubię dodawała skrzydeł.

Po ostatniej ciąży wróciłaś do biegania z przytupem, a dokładniej startem w półmaratonie niecałe 10 tygodni po porodzie. Ciężko było?
Nie planowałam tego startu. Jakoś tak samo wyszło. Sam bieg potraktowałam bardzo łagodnie, nie ścigałam się, nie walczyłam o życiówkę, po prostu cieszyłam się z samego udziału. Oczywiście, zanim rozpoczęłam treningi, skonsultowałam się z lekarzem. Kiedy dostałam zielone światło i pojawiła się okazja startu w półmaratonie, rozpoczęłam regularne treningi. Najpierw były marszobiegi, potem trucht przez 20 minut kilka razy w tygodniu. Ważne, żeby zacząć wolno i rozważnie dokładać obciążenia. Dobrze jest mieć cel, znacznie łatwiej jest wtedy zacząć i być konsekwentnym.

A po co w ogóle to bieganie? Nie lepiej by było posiedzieć w domu? Poodpoczywać?
Czasem tak robię. Nakrywam głowę kołdrą i nie wstaję. Ale jak człowiek raz spróbuje i poczuje te endorfiny, adrenalinę nie jest łatwo wrócić do życia przed bieganiem. Ja odpoczywam w biegu. To jedyny czas, kiedy jestem sama ze sobą, nikim się nie opiekuję, nie mam obowiązków, jestem sama dla siebie.

Jakie masz plany/marzenia na 2016 rok?
Chcę wrócić w góry. To cel numer jeden. Dodatkowo chciałabym zebrać punkty wymagane do startu w Biegu Ultra Granią Tatr w przyszłym roku, w tym celu muszę ukończyć przynajmniej dwa trudne biegi, z czego jeden na dystansie ultra maratonu, jak to wyjdzie, czas pokaże.

Czy każda matka może być taką superbohaterką jak Ty?
Każda z nas jest superbohaterką. Nigdy o tym nie zapominajmy.

Przeczytaj poprzednie wywiady:
z Kasią, Agnieszką, Ewą, Ewą i Emilią.

1 komentarz: