piątek, 20 listopada 2015

Sportowe Matki cz. 2 - Agnieszka

Poznajcie sześć matek biegaczek, które opowiadają o tym, jak łączą wiele rozmaitych obowiązków z treningami. Zwierzają się z przeciwności, jakie stają im na biegowych ścieżkach. Zdradzają swoje biegowe marzenia i radzą niebiegającym mamom, jak zacząć biegać.

Dziś drugi wywiad z cyklu "Sportowe Matki".  Za dwa dni kolejny wywiad!

Agnieszka – mama trójki; prowadzi blog Matka Biega

Jesteś matką trójki dzieci. To chyba jakaś ściema, że znajdujesz jeszcze czas na bieganie. W dodatku bieganie w Twoim wykonaniu to nie jakieś truchciki po parku, a maratony i ultramaratony, które pokonujesz w zatrważającym tempie. Jak znajdujesz czas na trenowanie?
"Zatrważające tempo". Chyba jeszcze nikt tak nie powiedział o moim bieganiu. Ok - wyszłam jakiś czas temu poza truchtanie dookoła domu, rzeczywiście zaczęłam mierzyć się z dystansami, które jeszcze rok, dwa lata temu wydawały mi się niewyobrażalne. Ale wśród biegaczy znajdzie się sporo matek z dziećmi, które są o niebo szybsze ode mnie.
Trójka dzieci stwarza pewne kłopoty logistyczne. Ale przecież nie jestem samotną matką, mój mąż ma również trójkę dzieci! Mam o tyle łatwiej, że aktualnie nie pracuję zawodowo. W okresie, gdy pracowałam, starałam się biegać wcześnie rano, albo truchtać za dzieciakami jadącymi na rowerach do szkoły i przedszkola. Zdarzało mi się wracać biegiem z pracy. No i zawsze zostają wieczory, po ogarnięciu dzieciaków, ustaleniu kto pierwszy wychodzi, bo małżonek również biega.

Co na to wszystko Twoja rodzina? Nie mają Cię za wariatkę?
Moi rodzice jakoś ze spokojem to wszystko przyjmują. Nawet jeśli uważają mnie za wariatkę - nie mówią mi tego. W teściowej mamy duże wsparcie, bo sama wciągnęła się w nordic walking i startuje w różnych zawodach.

Co jest Twoim największym sukcesem biegowym? I czy to było w czasach przedmatczynych, w trakcie czy po?
W czasach przedmatczynych nie biegałam. Znaczy dawno temu w podstawówce, bo chodziłam do klasy sportowej, ale to było po pierwsze ponad 20 lat temu, a po drugie byłam raczej jedną ze słabszych osób w mojej klasie. Pomiędzy kolejnymi dziećmi usiłowałam truchtać, ale tak się jakoś złożyło, że co zaczynałam, to zachodziłam w ciążę. Na serio - w sensie, że wytrwałam, wciągnęłam się i tym razem nie zaciążyłam - za bieganie wzięłam się trzy lata temu. Byłam zmęczona słabą odpornością, ciągłym chorowaniem i antybiotykami. Miałam nadzieję, że bieganie mi pomoże.
Największym sukcesem sportowym jest dla mnie ukończenie Biegu Rzeźnika, w którym razem z Ewą, też zresztą matką, zajęłyśmy trzecie miejsce wśród kobiet. Jakby ktoś, te trzy lata temu, gdy umordowana zapaleniem płuc i dwutygodniowym pobytem w szpitalu ledwo przetruchtałam kilometrowe kółko po parku, powiedział, że stanę na starcie ultramaratonu, pokonam ponad 70 kilometrów i jeszcze stanę na podium - to bym go wysłała do psychiatry.

A co jest Twoim biegowym marzeniem?
Chciałabym, niezależnie do tego czy będę biegać szybciej czy wolniej, czy to będzie bieg na 5 km czy górskie ultra, czerpać z tego radość.

Jakbyś miała dać jedną radę matkom, które chciałyby zacząć bieganie, to co by to była za rada?

Bieganie jest aktywnością, którą najłatwiej przy dzieciach zrealizować. Nie potrzeba żadnych karnetów, nie trzeba jechać na drugi koniec miasta. Można to robić i w dzień, i wieczorem. Gdy jest ciepło i gdy jest chłodniej. W słońcu i w deszczu. W parku, między blokami, po chodniku, pod górkę, z górki, w lesie, w mieście. Z koleżanką i samemu. Z dzieckiem w wózku, za dzieckiem na rowerku, bez dziecka. Z mężem i bez męża. Wystarczy założyć buty. I wyjść.

Przeczytaj poprzedni wywiad.
Za 2 dni kolejny wywiad!

2 komentarze:

  1. Ciekawe że moje rady dla matek które chciałyby zacząć biegać są bardzo podobne :) Teraz trzeba by tylko zapytać taką matkę, czy ją to przekonuje :D

    OdpowiedzUsuń